Ahoj wodniacy!
„Morze błękitne morze, bo tyś mnie wychowało…”. Czasami woda zalewa od góry i od dołu, łatwo nie ma. Dobrze, że przekleństwa nie ważą, bo te jakie unoszą się wtedy nad pokładem mogłyby zatopić każdą łódź. I nie ważne czy płyniemy morskim jachtem, jeziorną kabinówką, kajakiem, kanoe, czy na rafcie. Dopiero po czasie ta „masakra” zmienia się w fascynującą przygodę urastającą do rangi legendy, a potem snują się morskie opowieści… Gdy świeci słońce, a wokół panują karaibskie wręcz temperatury środowisko wodne dostarcza zgoła innych, beztroskich doznań.
Wodne, odwieczne prawa natury potrafią doprowadzić do prawdziwej… ekstazy. I nie wiadomo już czy patrzeć w głąb wody wzburzonej bobrzym pluskiem, czy spoglądać w górę, gdzie słychać rytmiczny szum łabędzich skrzydeł. Gdzieś w cierniach srokosz nabija na kolec złapaną jaszczurkę, derkacz ze swoim dre-dre-dre ostrzega przed przepływającymi kajakami, a nad głową krąży dostojnie orzeł bielik.
Prawdziwa uczta dla miłośników ptaków w wodnym świecie niedostępnym dla roweru, konia i piechura. Spróbujcie. Może to być emocjonująca górska rzeka bądź leniwie wijąca się niebieska wstęga, jeziora wielkie i głębokie bądź te małe, zarośnięte tatarakiem albo też szare lub błękitne morskie fale… Wodna przygoda to coś więcej niż machanie wiosłem, siedzenie w kokpicie pod pokładem i bierne asystowanie w rafcie ze strachem w oczach… To przeżycie inne, jedyne w swoim rodzaju, bardziej intymne niż myślisz…