Zgodnie z życzeniem Uczestnicy wycieczki rowerowej – Panowie z Piły chcieli skupić się na jeździe rowerem po Poznaniu, obserwacji organizacji systemu dróg rowerowych i poznaniu nietuzinkowych miejsc. Uczestnicy wyprawy sfotografowali się tylko w dwóch miejscach. Na drodze rowerowej, przy liczniku użytkowników drogi na ul. 27 Grudnia oraz w pasażu pomiędzy Al. K. Marcinkowskiego, a ul. Kozią.
Szczególnie zainteresowani byli tym niecodziennym miejscem, stąd powstał pomysł na opisanie szczegółowe tego zaułka Poznania. Poziomy podwórka łączą dwubiegowe schody o 24 stopniach z podestem i rozchylonymi policzkami zakończonymi piaskowcowymi prostokątnymi obeliskami. Obeliski zakończone są kwadratowymi kapslami z tego samego kamienia. Pod schodami znajdują się miejsca na śmietniki, dalej wielkie pomieszczenie po starej kotłowni, i 2 wejścia do piwnic. Podwórko dolne posiada dwa zagony z kilkoma drzewami : lilakiem białym, cyprysem i jaśminem. Zagony odgrodzone są od przejścia wyłożonego dwukolorową kostką brukową niskimi żywopłotami. Wnętrze zagonów jest zagospodarowane kwiatami i małą architekturą: starą wanną, drabiną, balią do prania, stelażem do węża gaśniczego oraz maglem i itp. Poza ziemnymi zagonami stoją na podwórku inne instalacje ogrodowe uzupełnione ławeczką, bujanym koniem i zabytkowym jeździkiem dla małych dzieci. Na górnym poziomie stoi pełne kwiatów… przedwojenne pianino firmy Landsberg a / Warthe & Danzig. Pianino jest pozbawione wnętrza, więc nie gra mimo, że klawisze nadal zdobią ten ciekawy mebel. Uzupełnieniem jest gięte zabytkowe krzesło – wyraźnie po przejściach. Wyjście na górne podwórko i dalej przejście w kierunku Al. Marcinkowskiego jest możliwe przez stylizowaną furkę w ogrodzeniu. Furtka zamykana jest automatycznie o godz. 21.00. Jej otwarcie jest wtedy dostępne jedynie dla posiadaczy klucza. Po wyjściu za furkę po prawej stronie dojrzeć należy przy ścianie, kamienną ze ściętymi rogami prostokątną misę. Ponad nią zdeformowany piaskowcowy element. To dawna fontanna, służąca zapewne za poidło dla koni i ptaków. Dziś wykorzystywana jako kwietnik.
Wyjście natomiast na ul. Kozią jest możliwe przez przejście bramne zamknięte bramą otwieraną jedynie na podstawie znajomości kodu wprowadzanego przyciskami umieszczonymi w ścianie. W przejściu bramnym zawieszono reprodukcje 3 obrazów Pani Izabeli Czarny. Całość podwórka z tzw. „Hiszpańskimi Schodami” uzupełnia bardzo ciekawa i nie nudna architektura wewnętrzna podwórka.
Od południa ścianę 3 piętrowej kamienicy zdobi 6 balkonów w tym dwa z kolumną pośrodku. Dodatkowej urody balkonom latem nadają doniczkowe kwiaty stojące na balustradach. Część ściany południowej nad przejściem bramnym stanowi klatka schodowa. Lekko wysunięty ryzalit tej części tworzy „średniowieczną” wieżę zwieńczoną dachem w kształcie graniastosłupa. Nie bez powodu. Archeolodzy potwierdzili, że dolne podwórko stoi w miejscu średniowiecznego przebiegu muru miejskiego. Dokładnie na miejscu przejścia bramnego stała średniowieczna wieża. Wielkim szacunkiem zatem dla dziedzictwa miasta wykazali się niemieccy architekci. Z boku wieży przylepione są mniejsze spadziste daszki dodające jej urody. Całość ściany południowej zwieńczają spadziste daszki kryte dachówką.
Ściana wschodnia kamienicy nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ta część kamienicy jest przylepiona do ściany Hotelu Bazar. Część ściany została zniszczona podczas lutowych walk w Poznaniu w 1945r. stąd klatka schodowa z oznaczeniem G jest już betonowa. Klatka z przejścia bramnego o oznaczeniu F oraz G jest w całości oryginalna. Dotyczy to drzwi drewnianych, tralek, poręczy i schodów. Także drzwi do mieszkań z przeszklonymi częściami pochodzą z czasów budowy kamienicy. Warto wspomnieć, że wejścia do klatek są oznaczone kolorowymi ceramicznymi kwadratami z literą klatki. Wykonano je na specjalne zamówienie w Pracowni Ceramicznej Rodziny Rudnickich Pod Aniołem w Dobkowie na Pogórzu Kaczawskim.
Również ściana zachodnia niczym szczególnym się nie może się pochwalić. Natomiast ścianę północną wyróżnia drewniany wykusz o trzech skrzyniach okien. Odrestaurowany przez pozbycie się łuszczącej farby i zakonserwowanie drewnianych belek prezentuje się doskonale wraz ze skrzynkami na kwiaty, w których królują pelargonie. Obok widoczna także budka dla ptaków zamieniana zimą na karmnik. Skrzynkowe okna z oryginalnymi klamkami również przeszły renowację. Dzięki pozbyciu się farby, okna stały się szczelniejsze i ładniejsze oraz ukazały kunszt stolarzy sprzed 100 lat. Dodatkowym bonusem okazało się odkrycie spod farby zapisków stolarzy, którzy podpisali się na swoim dziele. Stąd wiemy dziś, że dokonali tego niemieccy stolarze pochodzący z Westfalii z powiatu Gelsenkirchen z miejscowości Geinigfeld. Jednym ze stolarzy był Ernst Kuge.
Dolna cześć podwórka dzięki stanowczej postawie mieszkańców i Wspólnoty Mieszkaniowej nigdy nie stała się parkingiem. Taki los spotkał górną część pasażu, która dziś jest kompletnie bez wyrazu i stanowi „świetny i atrakcyjny” parking dla mieszkańców górnego podwórka i funkcjonującego w bezstylowym budynku Hostelu. Ta część całego założenia uległa zniszczeniu w czasie walk o Poznań w lutym 1945r. Była to kamienica złotnika poznańskiego Kurta Rehfeldta z ładnymi dość masywnymi balkonami. Kamienicę na górnym podwórku odbudowano podobno w stylu modernistycznym w latach 50 – tych, nie dbając o estetykę Alei Marcinkowskiego i tkankę historyczną miasta. Na szczęście zachowały się schody i dolne podwórko, które często stają się odkryciem dla Poznaniaków i turystów z całego świata.
Warto teraz wspomnieć o pomysłodawcach tego uroczego zakątka miasta w samych jego centrum. Budowniczymi i architektami całego założenia była berlińska spółka dwóch architektów: Hermana Bóhmera i Paula Preul’a. Zabudowali oni tę parcelę dla swojego zleceniodawcy złotnika poznańskiego Kurta Rehfelda. Całość założenia ukończono w 1909r. Mieszkania były ekskluzywne z ogrzewaniem i łazienkami z pokoikami dla służby. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, Kurt Rehfeld sprzedał kamienicę Bankowi Kwilecki & Potocki, która swą siedzibę miała przy Al. K. Marcinkowskiego 12. Bank przeznaczył kamienicę na mieszkania służbowe dla swoich dyrektorów i kierowników, a kilka mieszkań pod wolny wynajem. Taki stan rzeczy istniał do 1948r. z przerwą na okres wojny.
Do dziś mieszkańcami tego uroczego zaułka są rodziny, których przodkowie zamieszkiwali czeto w tym samym mieszkaniu jeszcze przed II Wojną Światową. W tym jedna rodzina była zameldowana tu jeszcze w czasach pruskich. Ten fakt to prawdziwy skarb tego przyrynkowego fyrtla. Nie jest to okoliczność bowiem powszechna w naszym mieście i w kraju. Pośród mieszkańców znajdziemy potomków pana Gielnika – pracownika banku Kwilecki & Potocki. To dzięki jego córce Pani Elżbiecie i jej unikalnej fotografii schodów z 1938r. można było przywrócić im pierwotną lekkość i wdzięk. Mieszka tu potomkini wieloletniego pracownika Hotelu Bazar – Pana Walentego Przybyły, który przepracował w nim 40 lat. Od lat 30 –tych mieszkańcem podwórka był producent rolek papierowych do kas sklepowych Józef Czarny . Jego córką jest Pani Izabela Czarny, artystka – malarka, której obrazy podziwiać można w przejściu bramnym podwórka. Przed wojną w przedniej kamienicy od Al. K. Marcinkowskiego 11 mieszkańcem był min. Kazimierz Paluch – fizjoterapeuta, a w młodości podróżnik, który na piechotę przespacerował się po granicach II Rzeczpospolitej. Uczynił to by uczcić 10 – lecie niepodległości. Na szczęście zachował się pisany przez niego cenny pamiętnik z tej wyprawy. Także przy Al. K. Marcinkowskiego 11 swoją siedzibę miała najlepsza w kraju Polska Agencja Reklamy Franciszka Krajny. Dziś można trafić w to miejsce chcąc odwiedzić np. Muzeum Farmacji. Urodę zaułka zawdzięczać należy także dobrym duchom tego podwórka – mieszkańcom z Panem Kubiakiem i Panem Jagielskim na czele.
Podwórko z kamiennymi schodami pomiędzy Al. K. Marcinkowskiego a ul. Kozią wpisane jest do rejestru Miejskiego Konserwatora Zabytków pod nr 697/WLKP.


