Biegowa ekspedycja na K2

Kiedy w styczniu 2021r. Nepalczycy weszli na K2 ostatni, nie zdobyty zimą 8 – tysięcznik większość ludzi na świecie wkraczała w 1 rocznicę panowania globalnej zarazy. Świat się zatrzymał, turystyka zamarła, a miliony zużytych maseczek piętrzyły się na wysypiskach śmieci ( oby tylko tak było !). Tymczasem koronawirus zmieniał swoją strukturę, by jeszcze lepiej móc się rozprzestrzeniać i jak prawdziwa zmora zemsty dusić każdego kto znalazł się w jego zasięgu. Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że coś czego nie zrobiliśmy kiedyś zostawiając to na później, może się już nigdy nie zdarzyć. Że zaraza może dopaść także nas. Zdaliśmy sobie sprawę, że czas, który mamy do dyspozycji teraz, należy dobrze wykorzystać, by go nie zmarnować. Dlatego w ramach górskich wypraw podjąłem się w imieniu FTSzlak zdobycia zimą w marzeniach legendarnego wierzchołka K2. Przebycie ustalonych kilometrów dokonałem podczas marszów na nizinach w terenie w pobliżu Swarzędza i Cytadeli , w hali wielkiego magazynu, gdzie rzuciła mnie ambicja i finansowe potrzeby, na nartach biegowych, gdy przez dwa tygodnie cudem jakimś śnieg zalegał na miejskich ulicach. Jakby tego było mało pozwoliłem sobie zoperować pewną wewnętrzną część ciała i zgięty nieco w pół (bo wyprostowanie się graniczyło z cudem) następnego dnia po opuszczeniu szpitalnego łóżka z zaleceniem zażywania ruchu znalazłem się pod Kowadłem w Górach Złotych. Nie jestem pewny czy lekarzowi chodziło o taki rodzaj ruchu, ale nie zamierzałem wtajemniczać go w tak intymne szczegóły. Nie ukrywam że inspiracją w tym zakresie był dla mnie Pan Krzysztof Wielicki, który Mount Everest zdobywał w kołnierzu ortopedycznym. Serdecznie dziękuję tym samym za inspirację Panu Krzysztofowi. Spacery wzdłuż Białej Lądeckiej i kameralne towarzystwo Przyjaciół wzmocniły mój dobrostan psychofizyczny na tyle, że zdecydowałem się ostrożnie zdobyć w pełnej zimowej krasie Czernicę w Górach Bialskich o wysokości 1100 mnpm. Tydzień później padły kolejne kilometry podczas treningu na nartach biegowych na Jamrozowej Polanie, a ostanie szczytowe kilometry zaliczyłem wspinając się dzień później, w pięknej słonecznej pogodzie na Szczeliniec. Wierzcie albo i nie. Czułem się tak jakbym to ja Szczeliniec zdobył jako pierwszy z ludzi. Bóg obdarzył mnie zaufaniem i podarował jeszcze okna pogodowe, zdrowe nogi i mądrych, zaufanych Przyjaciół, którzy nie odesłali mnie do domu, choć widziałem w ich oczach przebłyski wątpliwości.

Dziękuję Grzegorzowi za zamianę raków podczas schodzenia, Krzysiowi za transport, Michałowi, Jankowi i Łukaszowi za dobre słowo i wparcie podczas wędrówki. Rodzinie za zrozumienie i pielęgnację.

Znamienne jest, że czas potrzebny na przejście tych magicznych 312 km, zatrzymał się na mojej ulubionej liczbie związanej z datą moich urodzin. Czy to przypadek?. Nie sądzę.

Jednym słowem plakietka Lodowego Wojownika zawsze będzie przypominać mi, że niezależnie od miejsca na Ziemi każdy ma swoje K2, a moje zdobyłem wraz z Nepalczykami zimą 2021r.

Certyfikat biegowej ekspedycji na K2
Certyfikat biegowej ekspedycji na K2 rewers
certyfikat – biegowej ekspedycji na K2 wynik